Powrót do islamu i Chomeini
Zapis rozmowy o Chomeinim. Tak jak wszędzie indziej i
tu tekst jest spisywany z kaset z niewielkimi zmianami. Zmiany te (pominięcie
powtórzeń, pewne gramatyczne poprawki) wprowadziłem by ułatwić lekturę;
jednocześnie starałem się jednak by tekst nie stracił spontaniczności żywej
mowy. Stąd pewna gramatyczna chropowatość pozostała - wolę to niż mdłą
sterylność.
KPR - Kaweh Pur Rahnama
PK - Piotr Kozłowski (czyli ja)
część pierwsza poniżej część druga część trzecia
Część intelektualistów, czasami
lewicowych jak Dżalal Al-e Ahmad, zaczęła wracać do religii. Na początku to nie była
wcale religia, ale tradycja. Zapoczątkowali oni hasło „na szarqi, na gharbi”
['ani wschodni, ani zachodni'],
mówili, że sami musimy rozwiązywać nasze sprawy. Po pierwsze, żeby to zrobić, musimy wrócić
do własnej tradycji. Tradycji irańskiej, tradycji narodowej, tradycji
religijnej. Religia stała się źródłem polityki. Wówczas modne stało się nosić
chusty – kiedy był szach – zachować taki charakter religijny. Religia stała się
tożsamością narodową. Ciekawe, że nie tylko w Iranie, ale też na zewnątrz, we
Francji i innych krajach, Irańczycy zachowali także odrębność narodową. A
religia stała się tą tamą, tą granicą między Wschodem a Zachodem. To ona
określa. Nie wystarczyło powiedzieć, że ja jestem Irańczykiem, a Hafez jest
wielki. Nie było tak. Ale że jestem muzułmaninem i szyitą.
To już jest różnica, to granica jest. I wrócili do tej historii z religią.
Skoro
nie było nic, dosłownie żadnej swobody, malutkiej nawet... powietrza nie
było w tym kraju, meczet stał się trybuną ludu. Ci mułłowie mówili to, co każdy
Irańczyk myślał. Wówczas głośno mówili przeciw USA.... Jedną z ważnych postaci
był Ali Szariati, który napisał masę książek o religii. Jedyny człowiek,
jakiego znam, taki religijny, który miał takie świeży, soczysty perski język.
Napisał on książkę Szahadat [męczeństwo], i w tej książce udowadnia, że umrzeć
jak szahid, to znaczy umrzeć dla swojego narodu, w imię Boga. Jest to
najszlachetniejsza śmierć, jest to śmierć, która umieści Cię w raju, obok Alego,
obok Husseina, obok Hassana, obok świętych, bo oni walczyli za swój naród w imię
Boga. Musimy żyć tak jak oni i umrzeć jak oni. Zaczęło się.
Kasety Chomeiniego, stamtąd gdzie był, z
Iraku, tam z Karbali, przychodziły do Iranu. Na tych kasetach, które zresztą ja
też miałem tutaj w Warszawie, zazwyczaj Chomeini, nazywa szacha "Szemr". Szemr to jest
imię mordercy, który zabił Hossejna. Zresztą
Chomeini miał nawyk wszystkich swoich wrogów nazywać imionami negatywnych postacie
religii. I on spowodował takie skojarzenia religijne. Już nie mówiliśmy Szach,
mówiliśmy Szemr, to już była taka emocja religijna spowodowana. Później szahadat
stał się przedstawiany w podręcznikach, kiedy wybuchła wojna między Irakiem a
Iranem. Lekcje "jak być szahidem" zaczynały się już w szkole. Radio, prasa,
front, wszędzie zaczyna się opowiadanie o szahidach. Szahid stał się modelem
życia. W mieście Qom powstała szkoła w której tworzyli, właściwie wychowywali
szahidów. Ta szkoła później stała się międzynarodowa. I właśnie z tego zaczyna
się to obecne kamikaze, ci obecni samobójcy, którzy się pojawili. Stąd bierze się ta zabawa z tymi
szahidami, typowo intelektualne rozważanie które w latach ’70 w Iranie zaczęło
się wobec Zachodu.
I oni stworzyli taki ruch nacjonalistyczno-religijny. Zresztą
ten ruch narodowo-religijny nie jest obcy Irańczykom. Od zarania, po śmierci
Muhammada, kiedy powstały dwie grupy – jedna grupa pod hasłem szerzenia islamu,
druga grupa na czele z Alim, zięciem Muhammada pod hasłem sprawiedliwości
społecznej, najpierw musimy zabrać bogatym i rozdać biednym. Irańczycy dość
szybko złapali te hasła i stworzyli szi’ę która oznacza „stronnictwo” i powstała
w Iranie. Jest to źródło czysto narodowe przeciw kalifatowi w Bagdadzie. Szyizm
ma właśnie taki charakter - "wszystko co obce, nieirańskie, odrzucać". To nie
jest obce dla szyitów, żeby od razu odrzucać to, co zachodnie. To jest właśnie
tak.
Teraz chcę powiedzieć kilka
rzeczy o tym haśle, którym jest ta piękna śmierć. Ale zarazem jest to pogarda
dla życia. Chomeini często powtarza, że cel
jest ważny, islam jest ważny, cel, do którego dążymy jest ważny, a nie człowiek.
Ja chcę dać kilka przykładów z życia Iranu. Ci panowie, którzy opowiadają, o
takiej szlachetnej idei śmierci, jak to wygląda wcielone w życie. Otóż kilka lat po rewolucji,
kiedy były niepokoje w Kurdystanie, zostało aresztowanych 12 osób, jako ludzie
antyrewolucyjni. I tam było małżeństwo lekarzy, którzy zostali rozstrzelani.
Następnego dnia okazuje się, że oni byli członkami partii komunistycznej. Partia
zaczęła protestować. Partia w pełni popierała Chomeiniego, była sojusznikiem
Chomeiniego. Rafsandżani, tak zwany kat rewolucji, oto jak on odpowiedział.
Powiedział
że, jeżeli ci ludzie byli za rewolucją, to poszli do raju, siedzą obok Alego,
jeżeli byli winni, powinni iść do piekła. Nic się nie stało. Ciekawe, że partia
komunistyczna zgodziła się z tą argumentacją, bo nie było czasu na protesty,
kiedy jeszcze działa się rewolucja.
Druga rzecz, przykład dam. Kiedy okazało
się, że Iran w tej wojnie właściwie przegrał, musiał się wycofać, Chomeini
powiedział słynne swoje słowa „Niestety muszę wypić ten puchar trucizny”.
Wówczas stał się problem – w Iranie było miliony inwalidów, setki rodzin
straciło swoich żywicieli, ludzi, którzy zarabiali na chleb.
Niezadowolenie było duże, był szok. W więzieniach w Iranie było tysiące ludzi,
którzy krytykowali sposób prowadzenia wojny. Powstało pytanie: jeżeli otworzymy
drzwi więzień, a duża część z nich już odsiedziała swoje wyroki i w zasadzie
trzeba było ich już wypuścić, jeżeli wypuścimy tych ludzi na zewnątrz, wówczas
zacznie się niepokój, oni będą udowadniać, że mieli rację, niepokój ogarnie cały
kraj. Jeszcze na dodatek niebawem miała przyjechać do Iranu komisja ONZ w
sprawie więźniów politycznych Iranu. Wówczas Chomeini osobiście zadecydował,
stworzyć komisje trójosobowe – przedstawiciel Rady Rewolucji, przedstawiciel
prokuratury i przedstawiciel Komitetu Rewolucyjnego. Trzy osoby. Mają zadanie
zadawać pytania. Pytania mają charakter religijny, zagadnienia religijne. Jeżeli
człowiek nie umie odpowiedzieć na to zagadnienie religijne, idzie, skreśla się
go, na lewo. Drugie, mają podpisać, każdy ma podpisać lojalność, że po
opuszczeniu więzienia absolutnie nie zajmuje się polityką, nie powie słowa.
Trzecie, sama komisja oceni zachowanie tego człowieka. W każdym mieście wysłano
właśnie te komisje. Różne miasta, ileś komisji było stworzonych, każde miasto
je miało. Jednego dnia 11 września 1989 w Iranie zostało straconych, jedni mówią do
sześciu, inni mówią do ośmiu tysięcy ludzi. I jacy to byli ludzie? Przeważnie studenci,
intelektualiści, ludzie którzy byli w tak zwanej opozycji. Teraz co roku jest w
Iranie demonstracja, wspomnienie tego czarnego dnia, która oczywiście jest
rozpraszana, aresztowana itd.
Teraz trzecia rzecz, którą chce powiedzieć o tych wartościach, które ci panowi
wyznają. W Abadanie jest kino Rex. Kilka miesięcy przed obaleniem szacha tam
wyświetlano jakiś irański film, podobno miał taki akcent antyreligijny. 700 osób
w tym kinie było. Kino zostało spalone, z niewiadomych przyczyn wszystkie drzwi
były zamknięte od zewnątrz. Tak że nikt nie mógł uciec. Żywcem spłonęło 700
osób. Wówczas puścili plotkę, że to zrobił SAVAK. Sam osobiście napisałem
artykuł wówczas w prasie warszawskiej, wówczas, duży artykuł. Między innymi
pisałem o tym kinie Rex, „dzieło SAVAK-u” określałem. Pamiętam, że pisząc to
pomyślałem: jaki ten SAVAK miał zysk, żeby spalić żywcem ludzi, skoro władza potrzebuje spokoju? Po co robić
niepokój w kraju? Jaki oni mają w tym interes? Ale górowała nienawiść do szacha,
kupiłem to, co pisała prasa irańska, szczególnie lewicowa, sam jestem taki. Po
rewolucji, ci ludzie, którzy stracili swoich bliskich w kinie, przyjechali do
Teheranu do Chomeiniego. Oni chcieli, żeby ujawnić tych ludzi, którzy to
zrobili, prawdziwych przestępców. Oczywiście odwlekali, odwlekali, odwlekali.
Potem Chomeini powiedział, że my mamy ważniejsze sprawy teraz niż ta historia z
tym Rexem. Kilka lat temu, no może nie kilka lat temu, tylko rok temu chyba,
słuchałem radia, takiego radia emigracyjnego z Los Angeles. Był wywiad z jakimś
ówczesnym ministrem z czasów szacha. Mowa było o kinie Rex. Mówi, że my
wiedzieliśmy, że to dzieło Chomeiniego, ale wtedy nie mieliśmy żadnego kredytu
zaufania między ludźmi. Cokolwiek byśmy powiedzieli, byli przeciw nam. My
wiedzieliśmy masę innych rzeczy, o których nie mogliśmy powiedzieć jasno i
wyraźnie, bo my u ludzi nie mieliśmy żadnego zaufania, żadnego zaufania do nas
nie mieli. Zdecydowaliśmy, aby najpierw za wszelką cenę szybko odkryć naprawdę
prawdziwych przestępców i pokazać, a nie mówić. W ciągu kilku dni mieliśmy to
zrobić. Ale zabrakło czasu, bo po kinie Rex było następne, jakiś hotel, jakaś
bomba inna wybuchła... I nie było czasu, żeby się
koncentrować tylko na sprawie kina Rex.
Inny przykład malutki podam. W latach ’70 przyszedł do mnie jakiś młody człowiek, Irańczyk,
który nosił w klapie zdjęcie Marksa, był członkiem organizacji Chomeiniego z
domieszką marksistowską. I on mi opowiadał osobiście, opowiadał, że zostawił
bombę w kinie Homa w Teheranie, nieraz ja sam bywałem w tym kinie. Ale ta bomba
wybuchła, zabiła kontrolera biletów,
biletera, zraniła właściciela kina, który akurat tam był. Bomba
miała zabić właściciela, nie zabiła go. Patrzyłem na tego człowieka, nie mogłem
uwierzyć, że: jak mogłeś tę bombę zostawić, tych niewinnych ludzi zabijać, ty!
No, takie były czasy, mówi. Tak to wyglądało, że powodując niepokój i zamęt,
żeby ludzie czuli brak bezpieczeństwa, mieli wrażenie że wszystko się wali,
sprawiali że ludzie kupowali wszystko, co do nich mówią.
Znane są te słowa Hitlera, kiedy mówi, że kiedy już masz ludzi w garści, to każde głupstwo oni kupią. I to prawda jest. W wyborach 1989 w Polsce, jak to mówi Urban, jeżeli małpa by zrobiła sobie zdjęcie z Wałęsą, byłaby wybrana, bo było zaufanie do Lecha Wałęsy. Tak było. No a w Iranie Chomeini miał zaufanie. Dlaczego? Bo Chomeini był jedynym duchownym opozycjonistą, który był radykalny. On mówił, że z szachem nie wolno się targować, nie wolno rozmawiać, należy go wyrzucić. I to się podobało ludziom. Żadnych kompromisów.
Teraz tak. Chomeini pod hasłem „na szarqi, na gharbi, dżomhuri-je eslami [ani zachodni, ani wschodni - republika islamska]” na które w referendum ludzie głosowali i rzeczywiście czuli, że kraj to ich własny kraj, kraj niezależny. Już Ameryka ani Anglia ani Rosja nad nami już nie panują, nie naciskają. To my decydujemy o własnym losie. Ale jaki to miał być kraj? Afganistan też był niezależny, ani Zachód, ani Wschód na niego nie miały wpływu, stworzyli niezależny kraj pod rządami Talibów. Ale co to znaczy niezależny kraj w którym zniewolony jest naród? Tutaj uważam, że należy jeszcze raz zdefiniować, co to znaczy wolność, co to znaczy niezależność. W sierpniu 1941 kiedy wkroczyły armie aliantów, Iran okupowany był przez USA i Anglię i ZSRR; drzwi więzień zostały otwarte, dziesiątkom gazet nareszcie było wolno pisać, co chcą pisać, w Iranie powstało kilka partii, których wcześniej w ogóle nie było. Pierwszy raz w historii, w 4000 lat historii Iranu pierwszy raz powstało ileś tam partii. Nauczyliśmy się tworzyć partie, co to znaczy partia w ogóle. Powstały kluby, zaczęły się tłumaczenia z kultury obcych krajów. Stworzony był nowoczesny teatr, otwarto, nareszcie było, widzieliśmy kino zachodnie. Zachodnia kultura się pojawiła w Iranie, pojawiła się masa literatury zachodniej... Powstała masa klubów, które były typowo zachodnie, do których sam jako młody chłopak chodziłem i patrzyłem. Pierwszy raz oglądałem dokumentalny film, to był taki snobizm, to nikt nie wiedział co to jest dokumentalny film, żeby oglądać dokumentalny film. Dyskusja o dadaizmie, surrealizmie, takie, siakie, to wszystko było nowością. Nareszcie byliśmy naprawdę wolni, chociaż pod okupacją.
część druga część trzecia
Inne rozmowy
Główna strona o Kawem
Mój adres kontaktowy to iranica -at- op -kropka- pl tanhaa yek chiz daaram goftani - ordakam raa daaram dust kheyli
A strona główna znajduje się w tym miejscu.
Strony proszę zwiedzać, do mnie proszę pisać.